Jak już nie raz wspominałam mam słabość do kosmetyków Bath & Body Works.Mój mąż również pokochał tą markę.Dziś opowiem Wam dwóch produktach z męskiej linii Bath & Body Works.
Midnight Bath & Body Works for men balsam do ciała i żel pod prysznic 2w1 znajdują się w typowych dla tej firmy,plastikowych opakowaniach o pojemności 295ml.
Przepiękna szata graficzna przedstawiająca Manhattan nocą niewątpliwie nadaje szyku tej prostej butelce.
Midnight Bath and Body Works for men balsam do ciała posiada świetną formułę, bogatą w składniki odżywcze, takie jak masło Shea,Aloe Vera ,witamina E i Witamina B5.Mąż niezbyt chętnie sięgał po tego typu kosmetyki.Wszystko się zmieniło gdy otrzymał Midnight balsam do ciała.Pokochał ten balsam za niewiarygodne uczucie miękkiej,gładkiej i odżywionej skóry,i za boski zapach.Panowie jak wiadomo nie przepadają za mazidłami a już szczególnie za takimi,które źle się wchłaniają.Balsam jest bardzo lekki, dobrze się rozprowadza nie pozostawiając tłustawej warstwy.Zaraz po aplikacji bez obaw można założyć koszulkę.
Luksusowa mieszanka najlepszych nut-bergamotka,czarny pieprz,grapefruit,paczula,imbir,gałka muszkatołowa, imbir,błękitna szałwia,likier karmelowy.Zarówno zapach jak i wysoki poziom nawilżeniu utrzymuje się na skórze przez wiele godzin.
Midnight Bath and Body Works for men żel do mycia ciała i włosów posiada identyczny jak balsam,niezwykle męski zapach.Kosmetyk posiada gęstą formułę.Dzięki temu jest bardzo wydajny.Do umycia włosów wystarczy dosłownie kilka kropli.Midnight Bath and Body Works for men żel doskonale się pieni.Świetnie myje zarówno włosy jak i ciało.Piana dobrze się spłukuje.Włosy po zastosowaniu kosmetyku są puszyste,pachnące i miękkie w dotyku.Nie zauważyłam aby po stosowaniu żelu na włosach męża pojawił się łupież.
Co jeszcze mnie zachwyciło w tej męskiej serii?Rzadko się zdarza aby zapach balsamu przechodził na odzież i się na niej utrzymywał.Ostatnio jadąc samochodem mimo,że męża w nim nie było wciąż czułam zapach Midnight .Okazało się,ze na tylnym siedzeniu leżała koszula męża.A propos samochodu to miałam ostatnio niezłą przygodę.Jechałam na zakupy gdy nagle spod maski buchnęły kłęby dymu,wpadłam w panikę,myślałam,że mi się samochód od upału zapalił.Okazało się,że to nie dym a para wodna. Zepsuła się chłodnica wody. No i masz babo-kolejny wydatek.Stary samochód to skarbonka bez dna,chyba zacznę się rozglądać za nowszym modelem.
Mój samochód też dogorywa niestety ;( ale nowego nie kupię , na razie muszę mu zafundować nowy akumulator
No masz… to koło 200zł wydasz a wiadomo co mu pójdzie za miesiąc.Ech te stare samochody
Wyglądają fajnie.
Stare samochody są fajne, choć to prawda pochłaniają dużo kasy 🙂 O tej marce kosmetyków jeszcze nie słyszałam.